W czwartkowy poranek Hubert Znajomski, lewicowy aktywista z woj. Lubelskiego, został obudzony przez funkcjonariuszy policji. Przewieziono go na komendę, zarekwirowano telefon, laptopa i tablet.
„Miałem dzisiaj niefajną pobudkę, gdy do mojego domu przyszło dwóch policjantów, po czym poinformowano mnie, że zostanę przewieziony na komendę powiatową policji we Włodawie, ponad 60 kilometrów od mojego domu. Rzekomo wczoraj zadzwoniłem do szpitala we Włodawie i groziłem zamachem bombowym.” – czytamy na blogu Huberta Znajomskiego.
„Włamano się na mój telefon. Podobna sytuacja mnie spotkała, gdy zadzwonił do mnie numer redaktora naczelnego Zaufanej Trzeciej Strony, z którego usłyszałem, że posiadam nielegalne materiały na moim telefonie (powstał na ten temat artykuł, a na wykop.pl prowadziłem konwersację z tymże redaktorem).” – pisze.
„To co się wydarzyło jest dla mnie niemałym skandalem. Zostałem zatrzymany na pięć godzin, gdzie boso i z ograniczonym dostępem do jedzenia przebywałem w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych, a o dziewiętnastej na miejsce przyszedł mój adwokat, dzięki któremu jeszcze dzisiaj znalazłem się w domu.” – dodaje.
„Niestety, na wniosek prokuratora zarekwirowano mój laptop, telefon i iPada. Podejmie on decyzję, czy policja wejdzie na moje urządzenia. Piszę teraz z komputera mamy. Nie mogę czuć się bezpiecznie nawet we własnym państwie. Czułem się jak jakiś przestępca, pozostawiony samemu sobie na pięć godzin w celi, gdzie jedyną rozrywką jaką miałem to liczenie do kilku tysięcy i nucenie piosenek. Serce do tej pory mi wali. Muszę odpocząć” – podsumował we wpisie na „https://uwielbiampandy.blogspot.com”.
Znajomski umieścił w notce na blogu zdjęcia dokumentów otrzymanych na komendzie: