Środowa wizyta Andrzeja Dudy w Białym Domu nie przyniosła żadnych znaczących ustaleń. Podczas konferencji prasowej Donald Trump chwalił historię Polski, poruszał kwestie krajowe związane z zamieszkami na tle rasowym, atakował Niemcy i twittował nie na temat. Nie padły deklaracje zwiększenia amerykańskiego kontyngentu wojskowego w Polsce. Prezydenci Polski i USA zadeklarowali jedynie ogólnikowo dalszą współpracę wojskową.
KONIEC PROJEKTU „FORT TRUMP”
Komentatorzy niechętni władzy od początku powątpiewali w możliwość utworzenie stałej amerykańskiej bazy wojskowej w Polsce. Inaczej było w kwestii zwiększenia liczebności wojsk Amerykańskich nad Wisłą, bez stałej bazy, kosztem zmniejszenia kontyngentu w Niemczech. W Waszyngtonie nie padły jednak nawet takie deklaracje. Zakłopatany Duda „redefiniował” pojęcie „Fortu Trump”:
„Fort Trump to nie nazwa fizycznie istniejącej bazy, tylko zbiór działań zwiększających obecność wojskową USA w Polsce za kadencji prezydenta Donalda Trumpa”.
UMOWA UMOŻLIWIAJĄCA PODJĘCIE PRAC, OBIECANE ŚRODKI
Wizyta Dudy w USA nie przyniosła konkretów. Podczas spotkania podjęto temat transferu amerykańskich technologii umożliwiających budowę elektrowni atomowej w Polsce. Andrzej Duda mówił o umowie, „która umożliwi podjęcie prac projektowych związanych z wielkim projektem wprowadzenia konwencjonalnej energii nuklearnej dla produkcji energii elektrycznej w naszym kraju”. Padły też obietnice amerykańskiego wsparcia finansowego dla Funduszu Trójmorza.
KONFERENCJA NIE DO KOŃCA NA TEMAT
Donald Trump ponownie zaatakował Niemcy za niewywiązywanie się ze zobowiązania przekazywania 2 proc. PKB na zbrojenia w ramach NATO. Andrzej Duda starał się bronić naszych zachodnich sąsiadów namawiając Trumpa by jeszcze raz rozważył decyzję o wycofaniu wojsk amerykańskich z Niemiec.
Niemałą część konferencji prasowej Trump poświęcił sytuacji wewnętrznej Stanów Zjednoczonych. Ogłosił wprowadzenie przepisów, według których za zniszczenie pomnika będzie groziło do dziesięciu lat więzienia. W czasie konferencji twittował bynajmniej nie nawiązując do „Prawa i Sprawiedliwości”, a do zamieszek w kraju:
POLSKI HOMOFOB W BIAŁYM DOMU
Podczas gdy spotkania z tak kontrowersyjną postacią jak Trump nigdzie w Europie, poza Polską, nie są powodem do dumy, sam Duda i jego wizyta wzbudzają kontrowersje w Stanach. Nie chodzi tylko o złamanie obyczaju powstrzymywania się od takich wizyt w trakcie kampanii wyborczych – chodzi o to żeby nie wzbudzać podejrzeń o ingerencję USA w procesy demokratyczne krajów sojuszniczych. Ostatnie wypowiedzi prezydenta Polski na temat „ideologii LGBT” rozniosły się szerokim echem również w Stanach, kreując wizerunek Dudy jako czołowego homofoba światowej polityki.
KAMPANIJNY STRZAŁ W STOPĘ
Po upadku „Fortu Trump”, trudno będzie Andrzejowi Dudzie chwalić się strategicznym sojuszem z USA. Wyniki, a raczej brak wyników wizyty prezydenta w Waszyngtonie mogą być dla Prawa i Sprawiedliwości rozczarowaniem. Niełatwo je będzie wygrywać w kampanii wyborczej.