Według Trumpa WHO jest w pełni kontrolowane przez Chiny. I to oskarżeniami wobec chińskiego rządu o ukrywanie skali i prawdy o pandemii SARS-CoV-2, prezydent Stanów Zjednoczonych rozpoczął proces wycofywania swojego kraju ze Światowej Organizacji Zdrowia.
„Kończymy nasze relacje z WHO. 400 milionów dolarów, które trafiało do Światowej Organizacji Zdrowia, USA skieruje gdzieś indziej”
– powiedział Trump.
Konflikt na linii Waszyngton-Pekin trwa od początku kadencji Trumpa i toczy się wokół gospodarki. Ameryka rywalizuje z Państwem Środka o przywództwo na światowych rynkach i wyznaczanie kierunków rozwoju globalnej ekonomii. Amerykański przywódca dotychczas powstrzymywał się od podejmowania konkretnych działań przeciwko Chinom, w tym przede wszystkim wobec chińskich spółek z sukcesem notowanych na amerykańskiej giełdzie.
Odwracanie uwagi
Komentatorzy przyznają, że wycofanie USA ze Światowej Organizacji Zdrowia to zagrywka mająca ukryć nieudolne rządy Trumpa i porażkę na polu walki z koronwirusem. Prezydent oskarżany jest o niezdolność do przewodzenia w czasach, kiedy Amerykanie tego najbardziej potrzebują.
Upatrywanie zagrożenia w międzynarodowych organizacjach powoli wpisuje się już w politykę autorytarnych rządów deprecjonujących zasady demokracji. Kozłem ofiarnym Stanów Zjednoczonych stało się WHO, które dzięki zaangażowaniu się prawie 200 krajów prowadzi działania prozdrowotne i realizuje badania służące m.in. zwalczaniu chorób zakaźnych, w tym przede wszystkim polio, malarii, gruźlicy czy też HIV.
Szukanie winnego?
W podobnym tonie, ale o Unii Europejskiej, na początku marca wypowiadali się prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Narzekali oni wtedy, że „Polska w trakcie pandemii musi radzić sobie sama, bo UE nam nie pomaga i reaguje wolniej niż państwa narodowe”. Tymczasem Unia Europejska prowadzi z sukcesem programy wspólnych zakupów dla państw członkowskich, czy też przeznaczyła 80 mld euro na badania nad szczepionką przeciwko koronawirusowi.