Badania w USA pokazują, że na 100 dorosłych Amerykanów aż 34 osoby mają objawy zaburzeń lękowych lub depresji, albo obu jednocześnie. To pierwsze badanie które w tak dobitny sposób pokazuje stan zdrowia psychicznego w czasie pandemii.
Badanie zostało przeprowadzone w połowie maja przez Census Bureau. Zadano w nim pytania m.in. o zdrowie, sytuację finansową, utratę pracy. Przebadano 42 tysiące osób. Badanie wskazuje, że stan psychiczny jest blisko powiązany z zarobkami, a osoby lepiej zarabiające są mniej dotknięte kryzysem psychicznym. Aż 23 proc. osób najgorzej zarabiających „martwi się w sposób niekontrolowany, codziennie”, podobnie jak tylko 6 proc. z osób najlepiej zarabiających.
Bezpieczeństwo finansowe i dostęp do leczenia
Za główne przyczyny pogarszania się stanu zdrowia psychicznego Amerykanek i Amerykanów można uznać: ryzyko utraty pracy lub ryzyko chodzenia do pracy, gdzie jest się narażonym na zarażenie,
utrata pracy przez bliskich, „bezpieczeństwo żywnościowe”, czyli ryzyko, że może nie wystarczyć na jedzenie, a także prywatna opieka zdrowotna, która w USA jest dużym problemem.
Wraz z utratą pracy traci się tam bowiem prawo do ubezpieczenia zdrowotnego, a rachunki za leczenie mogą wpędzić w długi. Nawet osoby posiadające ubezpieczenie zwykle dopłacają do każdej wizyty u lekarza i pobytu w szpitalu – często dosyć znaczne sumy.
Dwukrotny wzrost osób z objawami depresji
Podobne badanie robiono w 2014 i od tego czasu problemy ze zdrowiem psychicznym pogorszyły się dwukrotnie. Na pytanie „czy doświadczasz depresyjnych nastrojów” w 2014 roku „tak” odpowiadało 25 proc. osób – teraz jest to aż połowa badanych.
Specjaliści od dawna mówią o poważnych konsekwencjach pandemii i zamknięcia w domach dla zdrowia psychicznego. Boją się wzrostu liczby samobójstw, uzależnień i śmierci w wyniku przedawkowania, a teraz mają pierwsze konkretne liczby. Stany Zjednoczone są jednym z krajów najciężej dotkniętych przez pandemię.