Komisje z dwóch okręgów w Berlinie musiały skorzystać z pomocy straży pożarnej, aby dostać się do lokali wyborczych – podał „Der Spiegel”. WDR informuje o odkryciu bomby i ewakuacji części mieszkańców w Wuppertalu, co wstrzymało pracę pięciu okręgów wyborczych.
W Berlinie, ze względu na problemy z elektronicznym systemem zabezpieczeń, komisja wyborcza nie mogła wejść punktualnie rano do dwóch budynków położonych w śródmieściu. „Musieliśmy wezwać straż pożarną, która musiała otworzyć wejście do lokalu kluczem awaryjnym” – potwierdził rzecznik wyborczy w Berlinie.
W Wuppertalu późnym wieczorem ewakuowano ok. 1500 osób z dzielnic Langerfeld-Mitte i Bockmuehle, gdzie znaleziono bombę z czasów II wojny światowej. W akcji brała udział straż pożarna i policja, która wezwała mieszkańców do natychmiastowego opuszczenia mieszkań.
Jak wyjaśnił rzecznik lokalnej policji, istniało „bezpośrednie niebezpieczeństwo”. Niewybuch został znaleziony podczas prac ziemnych. W opinii policji natychmiastowe usunięcie go było niemożliwe, ponieważ stan był „niejasny”.
Niezwłocznie rozpoczęto ewakuację ludzi w promieniu 250 m od znalezionego niewybuchu. Dodatkowo strefę bezpieczeństwa rozszerzono o kolejne 500 m (tam ludzie dostali nakaz pozostania w domach).
Na zabezpieczonym terenie znajduje się pięć lokali wyborczych. „Uprawnionych wyborców, którzy chcą oddać tutaj swój głos, zachęca się do zrobienia tego dopiero po oficjalnym zakończeniu akcji” – wyjaśnia WDR.
Saperzy rozpoczęli rozbrajanie bomby w niedzielę ok. godz. 10. Mieszkańcy otrzymali nakaz pozostania w punktach ewakuacyjnych oraz w domach do czasu otrzymania oficjalnej informacji o zakończeniu akcji.
mszu/ pap/